Wczoraj miałam filmowy dzień. Zaczęłam od 'Ścieżki', potem przeszłam na 'Malowany Welon', żeby wieczorem przed snem zobaczyć jakiś dramat z aktorami na topie o którym dużo się ostatnio mówiło- trafiło więc na Serenę.
Być może to wina poprzednich filmów, gdzie poprzeczka jest ustawiona na mistrzowskim poziomie, ale Serena to jakaś pomyłka. Niby piękni aktorzy, niby piękne kostiumy, piękne lasy i GENIALNA gra aktorska(Lawerence się popisała), ale fabuła była tak NUDNA i PRZEWIDYWALNA, że dosłownie- czekałam aż się skończy!
No jak tak można zmarnować taki potencjał?!?! Kurcze, film kompletnie bez ducha, bez tchu, jakby z jednej strony zbyt krótki, ale znowu nie ma tego oddechu i totalnie postawiony na komerchę. Świetny pomysł, ale bez iskry.
A wieeeeeeeelka szkoda. No i dałam 3/10- 1 za kostiumy, 2- za lasy i 3 za grę aktorską.
"Ścieżki" nie oglądałam, ale "Malowany welon"... dużo gorszy od "Sereny". Zdecydowanie!
Nie wiem czy przedłużanie tej męczarni na coś by się zdało, po prostu mielibyśmy dłuższy nijaki film kompletnie o niczym xp
To się nie miało prawa udać mimo plusów które wymieniłaś a co do których trudno się nie zgodzić :) jeśli kręci się film na podstawie tak fatalnego scenariusza.
Jakby autor kompletnie nie wiedział o co mu chodzi, o czym chce właściwie opowiedzieć ani po co. A wszystko zakończył jakąś upiorną intrygą z kosmosu i nieszczęśliwym zakończeniem, ponieważ studio domagało się wprowadzenia jakiejkolwiek akcji na finale i koniecznie smutnego jej zwieńczenia, no bo w końcu to dramat.
Wyszło mdłe kino wydmuszka, kompletnie bez serca i duszy.
Niech się filmowcy współcześni wreszcie nauczą, że nie najważniejsze są topowe gwiazdy i wpuszczane w obraz miliony... tylko dobry scenariusz, ciekawe postacie i wciągająca historia. Tyle. Pozdrawiam :)