Cała fabuła filmu służy tu tylko poruszeniu wielu ważnych tematów egzystencjalnych i metafizycznych.
Najważniejszy problem, który porusza tutaj Visconti to kwestia naszych stosunków z innymi ludźmi. Reżyser zdaje się nas przestrzegać, aby świat sztuki i artyzmu - ten którym żył profesor - nie zastępował nam prawdziwego życia i autentycznych stosunków z bliźnimi.
W ostateczności to drugi człowiek - jego bliskość, ciepło i oddanie a także zwyczajna rozmowa i towarzystwo jest o wiele cenniejsze od wszystkiego co przynależy do świata kultury i sztuki. Sam musiałem odrobić w życiu tą lekcję dlatego być może film ten jest mi tak bliski.
Wspaniała jest też metaforyka filmu, w której młodzi lokatorowie wprowadzają się do mieszkania na górze i zaczynają zakłócać spokój głównego bohatera - oznacza to wkroczenie do świadomości i zmysłów profesora nowej jakości, która burzy jego porządek
i zmusza do nowego spojrzenia na świat. Coś nowego rodzi się w umyśle bohatera - co zrewiduje jego dotychczasowy stosunek do świata.
Film jest trudny w odbiorze, ma mnóstwo kontekstów - w tym także politycznych ale tak jak inne dzieło Viscontiego - Lampart daje do myślenia i sprawia że chcę się do kwestii w tym filmie długo powracać. daje 10/10 i polecam gorąco
Tak, to bardzo piękny i dobry film. Prawdziwe arcydzieło kina, które osobiście niezmiernie sobie cenię :)) Nawet tak bardzo, że wybrałbym go do dziesiątki najlepszych filmów wszech czasów. I niewątpliwie jest to najwybitniejsze dzieło Viscontiego (choć zastrzegam się, że nie wszystkie jeszcze widziałem) i jakby nie mówić jazda obowiązkowa dla każdego kinomana.
Pięknie to napisałeś!
Z tym, że mi się wydaje, że to fascynacja Konradem najsilniej zachwiała samotnością z wyboru profesora. Czasem - wydawało mi sie, że profesor patrzy na Konrada jak na żywe dzieło sztuki. I to, że mógł się nim zaopiekować - włączyło w nim uczucia.
Ach - i teraz słucham na okrągło Testrada io:). Co to była za scena! z tą piosenką w tle.